Na kanwie toczącej się obecnie dyskusji o remoncie tzw. placu 5 Rogów w Śródmieściu i ogólnie o placach w Warszawie w Gazecie Stołecznej opublikowany został artykuł poświęcony praskiemu placowi Hallera. Jako członkowie stowarzyszenia, które popularyzuje praskie zabytki, cieszymy się, że w tekście przedstawiono go jako wzór dobrej przestrzeni miejskiej, w której przebywa się z przyjemnością. Jako mieszkańcy okolicy i regularni użytkownicy placu, możemy potwierdzić, że jest to miejsce wyjątkowe w skali całego miasta.

Plac Hallera rzeczywiście może stanowić wzór placu, który żyje. Ale przede wszystkim jest to plac, który żyje “wbrew” – wbrew niemocy urzędniczej. To przestrzeń, która od 6 lat czeka – a z nim mieszkańcy i mieszkanki osiedla Praga II – na realizację skonsultowanego w 2016 roku pomysłu na stworzenie tzw. Centrum Lokalnego. Przez to nie różni się tak bardzo od placu Trzech Krzyży czy placu Bankowego, które w zawieszeniu wyglądają zmian po przeprowadzeniu konkursu na koncepcję (ten pierwszy) albo po prototypowym zagospodarowaniu (ten drugi). Tym samym plac Hallera to przede wszystkim kolejny w naszym mieście wzór marazmu trawiącego urzędników odpowiedzialnych za przebudowy warszawskich przestrzeni publicznych.

Projekt Centrum Lokalnego zakładał, że żyć będzie nie tylko centralna część placu tak jak obecnie, ale wyremontowana i ożywiona miała być także jego pozostała część (zwłaszcza chodniki i jezdnie wzdłuż pierzei), a nawet trochę dalsze okolice (jak np. ulica Skoczylasa pod biblioteką). Z tego względu tytułowe stwierdzenie, że plac Hallera to “plac w Warszawie, z którym nic nie trzeba robić, by było tam życie” jest raczej niefortunne i na przekór rzeczywistości sugeruje, że ta przestrzeń jest właściwie skończona.

Dlatego dziwi nas, że w artykule Martyny Śmigiel autorka tak niewielki nacisk położyła na odłożoną na półkę koncepcję Centrum Lokalnego, dzięki której ożyć miało nie tylko centrum placu, ale wyremontowana miała być także jego pozostała część. Wspomina się o niej tylko, że istniała, a tytułowe stwierdzenie, że to “plac w Warszawie, z którym nic nie trzeba robić, by było tam życie” na przekór rzeczywistości sugeruje, że ta przestrzeń jest właściwie skończona.

Jednocześnie między wierszami wyczytać można, że mimo wszystko plac wymaga zmian, a odpowiedzialnych miejskich jednostek i interesariuszy jest tu sporo (Zarząd Dróg Miejskich, który zarządza pasem drogowym, praski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami, do którego należą podesty bezpośrednio pod budynkami, praska Biblioteka Publiczna im. ks. Jana Twardowskiego, przed którą miał powstać ogród społecznościowy, Zarząd Transportu Miejskiego odpowiedzialny za pętlę autobusową) i widać, że brakuje między nimi koordynacji. Dlatego z rozczarowaniem przyjęliśmy wydźwięk artykułu, w którym przechodzi się do porządku dziennego nad niezrealizowanymi obietnicami urzędników, zamiast nękać ich pytaniami i tym samym mobilizować ich do pracy. Czwarta władza ma w końcu spory wpływ na politykę miasta, a krytyczne artykuły w prasie nierzadko zmieniały już bieg różnych miejskich inwestycji.

Plac Hallera potrzebuje takiej pomocy, bo cała jego niedawna historia jest naznaczona różnymi przeszkodami. Nawet wspomniane w artykule rozszerzenie strefy płatnego parkowania nie było w tej okolicy oczywistością – ZDM nie zdecydował się na to w ramach pierwszego rozszerzenia na Pradze-Północ we wrześniu 2020 r., mimo jasnych wskazań mieszkańców w trakcie konsultacji, którzy bali się, że ich okolica padnie ofiarą kierowców uciekających z SPPN. ZDM obiecał wtedy, że strefa na Pradze II pojawi się rok później, jednak tak się nie stało. Konsultacje społeczne odbyły się dopiero pod koniec 2021 r., a wprowadzenie strefy, początkowo planowane na wrzesień 2022 r., będzie miało miejsce dopiero na początku 2023 r. – 4 lata po pierwszych konsultacjach.

Podobnie jest z koncepcją Centrum Lokalnego, którego projekt poddano konsultacjom społecznym w 2016 roku. Zakładał m.in. remont okolicznych lokali usługowych, remont jezdni i chodników, przebudowę placu zabaw, uporządkowanie parkowania, budowę przestrzeni spotkań przed biblioteką. Ze względu na duży koszt całkowitej przebudowy (szacowany wtedy na ok. 30 mln zł) realizacja projektu została podzielona na kilka etapów. Tak naprawdę tylko pierwszy etap – remont lokali usługowych przeprowadzony przez ZGN – przebiegł w miarę gładko. Potem zaczęły się piętrzyć trudności, a przede wszystkim zabrakło koordynatora dalszych prac – żadna miejska jednostka nie chciała wziąć odpowiedzialności za remont jezdni i chodników, żadna nie miała na to środków w budżecie. Przepychanki trwały prawie 3 lata, po drodze wybuchła pandemia, aż w końcu w styczniu tego roku po licznych monitach, telefonach oraz pismach dostaliśmy potwierdzenie, że koordynatora wybrano i za remont jezdni i chodników oraz przebudowę infrastruktury podziemnej będzie odpowiadał ZDM. Pieniądze miały być przyznane na marcowej sesji Rady Miasta – niestety wszyscy wiemy, co wydarzyło się 24 lutego. Za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna, w Warszawie pojawiły się tysiące uchodźców, a plac Hallera znów poszedł w odstawkę, choć w czerwcu znalazło się ni stąd, ni zowąd 10 mln zł na budzący kontrowersje projekt stworzenia „Parku Naturalnego Golędzinów”.

Tymczasem mieszkańcy i mieszkanki już wcześniej zaczęli brać sprawy w swoje ręce i zgłaszać projekty do Budżetu Obywatelskiego nawiązujące do założeń Centrum Lokalnego – w tym roku przeprowadzony będzie np. remont placu zabaw (projekt z edycji na 2021 r. przesunięty ze względu na zwiększenie zakresu prac i przyznanie dodatkowych środków miejskich na remont ). W edycji na 2022 r. wybrano aż dwa projekty, które zakładały usunięcie niepotrzebnie zakostkowanych przestrzeni z chodników (realizowany przez ZDM – https://bo.um.warszawa.pl/projekt/23450) i remont chodników na wysokości budynków nr 4, 6 i 8 (realizowany przez ZGN – https://bo.um.warszawa.pl/projekt/23582). Niestety i tym razem urzędników dosięgła niemoc – mamy początek sierpnia, a na stronach obu pomysłów mamy szczątkowe informacje o realizacji projektów. ZGN pod koniec czerwca przystąpił do opracowania dokumentacji, ZDM nie umieścił dotąd żadnej informacji o postępach prac. Czy w tej sytuacji urzędnicy wyrobią się w tym roku z pracami, tak jak wymagają tego zasady BO? Tymczasem w jednym z miejsc, które na etapie weryfikacji projektów było wskazywane do rozpłytowania, w lipcu stanął… podświetlany słup reklamowy jednej z dużych firm outdoorowych. To tyle, jeśli chodzi o rewitalizację placu, koordynację prac i wizję tego miejsca.

Im dłużej czekamy na remont jezdni i chodników, tym bardziej w czasie odsuwają się dalsze zmiany. Dlatego plac można i należy chwalić – na ten moment rzeczywiście dobrze funkcjonuje, jest miejscem demokratycznym i egalitarnym, gdzie każdy znajdzie dla siebie miejsce – ale nie należy zapominać o wszystkich niespełnionych obietnicach urzędników. Nasze stowarzyszenie od lat apeluje o dokończenie wdrażania koncepcji Centrum Lokalnego, wysyłamy zapytania do urzędów, uczestniczymy w posiedzeniach, spotkaniach i nie poddajemy się, choć mamy czasem wrażenie, że to głos wołającego na puszczy. By zmiany wreszcie się zadziały, każdy mieszkaniec i mieszkanka placu powinien głośno i uparcie domagać się ich realizacji – zwłaszcza gdy dzięki wykonywanemu przez siebie zawodowi ma większe możliwości wpływu niż szarzy obywatele i obywatelki.

Wanda Grudzień, Krzysztof Michalski/Porozumienie dla Pragi

Wesprzyj nas na Patronite

Jesteśmy też na Patronite! Możesz nas wesprzeć wchodząc na nasz profil i wybierając próg wsparcia (od 10 do 100 zł miesięcznie).